Witam.
Moja walka z nadwagą zaczęła się z początkiem października 2011. W liczbach wyglądałem następująco: wzrost 182cm, waga 90kg, obwód w pasie 101cm a moja sylwetka mimo 31 lat przypominała raczej statecznego 50 latka.
Sporym problemem w moim przypadku był fakt, iż od wieków byłem nauczony aby zjadać wszystko nic nie zostawiając. Taki nawyk wyniosłem z domu. W wielu przypadkach zjadałem tylko jeden posiłek dziennie a był on takich rozmiarów, że 3 osobowa rodzina pojadłoby sobie. Wszystko było ok do czasu gdy moja aktywność fizyczna zmalała praktycznie do zera. Praca tryb siedzący przez 8h w domu raczej też stacjonarne zajęcia
Jednak wszystko się diametralnie zmieniło gdy przeglądałem sobie fotografie z wakacji z przed kilku tygodni. Dopiero wtedy uzmysłowiłem sobie, że wyglądam fatalnie. Postanowiłem więc zmienić moje życie o 180'. Zgadałem się z kolegą, który miał podobny problem i na dodatek miał w piwnicy zakurzony sprzęt do ćwiczeń siłowych czyli tak zwaną siłownię.
I w ten oto sposób rozpoczęła się walka z moim tłuszczykiem, który generalnie zalegał na brzuchu.
Do końca października w dniach poniedziałek, środa, piątek uczęszczałem do tej siłowni wykonując ogólnorozwojowe ćwiczenia z niewielkimi obciążeniami. Po tylu latach zastania nie mogłem sobie pozwolić na katorżniczą mordęgę. Od listopada zmieniłem radykalnie dietę. Z jednego gigantycznego posiłku dziennie lub ewentualnie dwóch olbrzymich przeszedłem na 3-4 mniejsze. Wprowadziłem do diety jogurty, warzywa oraz coś czego nigdy się nie tykałem to owoce. Zrezygnowałem definitywnie z cukru w postaci płynnej jak i stałej, zrezygnowałem całkowicie z piwa a mocniejszy alkohol zredukowałem do 1 razu w miesiącu. Zacząłem również bardziej cienko smarować pieczywo tłuszczem po czym całkowicie zaniechałem jego stosowania. No i tym sposobem waga zaczęła spadać mi średnio kilogram tygodniowo. Z końcem listopada moje ćwiczenia siłowe uzupełniłem basenem (czwartki) oraz bieganiem (wtorki i soboty).
Ponadto raz w miesiącu się fotografuję i te zdjęcia już są samą motywacją. Obecnie ważę 80kg w pasie mam już 90cm. Czuję się fantastycznie a najbardziej co mnie cieszy to fakt, że potrafiłem się tak zawziąć i pokonać własne słabości z tak widocznym efektem.
Obecnie moje ćwiczenia wyglądają następująco:
Poniedziałek - siłownia (ćwiczenia ogólnorozwojowe + 200 brzuszków)
Wtorek - bieganie (8km/50min)
Środa - siłownia (ćwiczenia ogólnorozwojowe + 200 brzuszków)
Czwartek - basen (1km/30min)
Piątek - siłownia (ćwiczenia ogólnorozwojowe + 200 brzuszków)
Sobota - Wtorek - bieganie (8km/50min)
Niedziela - dzień wolny
W chwili obecnej już jestem bardzo zadowolony teraz tylko czasu trzeba aby fałd brzuszny się wciągnął. Na szczęście się już zmniejsza ale nie w takim tempie jakbym sobie tego życzył
Co do samego biegania to odkąd pamiętam nie lubiłem tego wręcz robiłem wszystko aby się od niego wymigać (szkoła, wojsko). Śmieszyło mnie również kiedyś stwierdzenie, że ktoś odpoczywa biegając. Teraz to ja sam się z siebie śmieję, przypominając sobie to wszystko.
Nie wiem czy to odpowiednie miejsce i czy trafiają tu osoby, które próbują znaleźć jakąś motywację ale jak się zdobędę na odwagę to wrzucę tu kiedyś moje fotki z sierpnia 2011 oraz stycznia 2012
Może to kogoś zmotywuje i przekona.
Myślę, że nie przynudziłem i pozdrawiam tych, którzy dotarli do końca tego postu
--

[run-log.com]
Edytowany Borbet (2012-01-27 21:47:29)